Malarstwo? Malarstwo!
W długiej historii malarstwa, a szczególnie w XX w., w okresie następujących w gwałtownym tempie kolejnych -izmów i -artów, krytycy sztuki chętnie orzekali jego kryzys, a co bardziej radykalni jego nieuchronny koniec. Tymczasem, wbrew owym przedwczesnym i niezbyt odpowiedzialnym diagnozom artyści nie porzucili farb, pędzli i innych narzędzi służących do malarskiej artykulacji i nadal malowali i malują obrazy.
Intencjonalnym celem i praktycznym rezultatem pracy malarza jest “obraz”. Tak jest w języku polskim. W niemieckim malarz (Der Maler) maluje zarówno “Die Malerei” (malarstwo) jak i “Das Bild” (obraz). Inaczej w językach angielskim i francuskim, w których następstwem działania artysty malarza jest po prostu “painting” i “peinture” (malarstwo). Wynika z tego, że w pewnych językach pojęcia określające efekt malowania są “urzeczowieniem” czynności, w innych (jak w polskim czy częściowo w niemieckim) dotyczą czegoś, co pod względem semantycznym nie jest koniecznym skutkiem wcześniejszego procesu, natomiast z perspektywy pragmatycznej istotnie rozszerzają pola znaczeniowe tak samego procesu jak i jego finalnego rezultatu.
Jednak obraz jako taki nie istnieje samodzielnie. Odnosi się zawsze do czegoś, czym sam nie jest. Jest zależny, wtórny i “ drugi” wobec czegoś, co jest “pierwsze”. Tym “pierwszym”- co dobrze wiemy z historii sztuki- może być np. przedmiot lub zbiór przedmiotów (obrazowa ”martwa natura”), widok za oknem (obrazowy “pejzaż”), postać ludzka (różne odmiany obrazowej “figuracji”), sytuacja (obrazowa “scena rodzajowa”), sen, wyobraźnia bądź podświadomość (obrazowe “nadrealizmy”), a także emocje (wszelkiego rodzaju “ekspresjonizmy”), idee porządkowania świata (“konstruktywizm” i jego obrazowe przedstawienia), materia i jej struktura (obrazowy “informel” i “strukturalizm”) itd.
Malarz dąży do doskonałości. Maluje jeszcze bardziej “realistycznie”, jeszcze bardziej “ekspresyjnie”, “abstrakcyjnie”, “geometrycznie”, “somnambulicznie” czy “materialnie”. Każdy kolejny akt malowania to podejmowana na nowo próba pokonania “obrazu” w obrazie, próba zbliżenia do tego, co “pierwsze”. Z tego punktu widzenia dążenie do doskonałości byłoby zmierzaniem do przekroczenia lub zatarcia granicy między “obrazem” a “obrazowaniem”. Przekroczenie tej granicy znaczyłoby urzeczywistnienie “obrazu”, jego usamodzielnienie i jego autonomię. Obraz przestałby być “obrazem czegoś”, stałby się “przedmiotem pierwszym”, równoważnym innym istniejącym “pierwszym przedmiotom”. Zrealizowałaby się w ten sposób najbardziej radykalna utopia sztuki, w której obraz i obrazowany przedmiot (czymkolwiek on jest) utożsamiają się, stają się tym samym. Być może przypadku wielu artystów właśnie w marzeniu o spełnieniu tej utopii kryje się odpowiedź na pytanie o przyczynę malowania.
Mam wrażenie, że prezentowane na wystawie “Malarstwo? Malarstwo!” prace autorstwa kilkunastu twórców z różnych części świata w różnorodny sposób próbują odpowiadać na to pytanie.
Jarosław Kozłowski
Artyści/ Artists
carl andre / lone arendal / andrzej bereziański / włodzimierz borowski / paul brand / natalia brandt / natalia brodacka / natalia czarcińska / andrzej dłużniewski / raimund girke / wojciech gorączniak / monika jakubowska / jerzy kałucki / jarosław kozłowski / hanna łuczak / peter mandrup / joan mathews / maryna mazur / andrzej pepłoński / paweł polus / michael porter / joseph reeder / peter-jörg splettstößer / jarosław szelest